W Mielcu rozpoczęła się rewolucja. KRONO-REWOLUCJA.
Nazywając ją w ten sposób nie chodzi mi nawet o to, że jej ostrze w pierwszym
przybliżeniu skierowane jest przeciwko Kronospanowi. Jest on czynnikiem
sprawczym tejże i jej detonatorem, ale konsekwencje tej Kronorewolucji są
trudne do przewidzenia.
Doskonale wyczuł to Marszałek Ortyl włączając się do niej z
najcięższymi działami, jakie mógł wytoczyć. Fakt, przypominać to nieco może
Wałęsę, który był gotów stanąć na czele pochodu protestującego przeciwko
Wałęsie, ale tylko troszeczkę. Bo Marszałek Ortyl podobnie czujnie zareagował
kiedyś przeciwko budowie wieży widokowej, sprawie wydawać by się mogło znacznie
mniejszego kalibru niż obecna, ale która mogła mieć w obecnej chwili skutki
wręcz katastrofalne dla władzy, a Kościoła szczególnie.
Tak więc obecność w gronie rewolucjonistów władz województwa
i pomniejszych, świadczy o wadze, jakiej one Krono-rewolucji nadają.
Jaki przewiduję bieg wydarzeń? Może najpierw powiem, że moim
zdaniem główny zainteresowany, czyli Kronospan, nie zrozumiał powagi sytuacji.
Świadczyć o tym może chociażby groźba pod adresem Urzędu Marszałkowskiego, czy
żądanie wykluczenia obywateli z rozprawy publicznej. Nie zrozumiał, że czas
gróźb, które odnosiły skutek pozytywny dla firmy, nieodwołalnie dobiegł końca.
A gdy stanie się coś takiego, że mimo ostrzeżeń nadal kogoś postraszy sądem lub
, nie daj Boże, przed sąd pozwie, to będzie to nie strzał w kolano, ale w
głowę.
Bo skończył się na świecie i w Europie czas pobłażania dla
ogromnych koncernów, biorących pełnymi garściami z lokalnego podwórka, niczego
w zamian nie dając, a często wręcz przeciwnie. Naprawdę się skończył. Czas to
zrozumieć, Panowie, zaakceptować i dostosować się do tego.
Jak będzie dalej? Powiem rzecz nieprawdopodobnie mało dla
niektórych prawdopodobną, a dla Zarządu Kronospanu niemożliwą wprost do
uwierzenia, jeśli operuje on nadal dotychczasowymi schematami myślenia: Jeszcze
firma ma szansę, by nie być w ciągu kilku lat z Mielca wygnaną. Śmiejecie się
Panowie? To macie kłopot z myśleniem. Z przewidywaniem.
Nie widzicie, że sytuacja jest już aż tak poważna? Naprawdę
nie widzicie?
Nie piszę tego, bo akurat mam jakiś żal do firmy. Pamiętam
dzień sprzed 22 lat, kiedy do Zarządzającego strefą przyjechało dwóch ludzi.
Jednym, którego obwoziłem po strefie, był hrabia Pierre Dzieduszycki. Miał
wizytówkę jak pół kartki z zeszytu i niczym się nie interesował. Pół roku
później został aresztowany za przemyt 70 kg kokainy do Niemiec. Drugim facetem,
w skórzanej kurtce, z rozdartym rękawem sklejonym przeźroczystym plastrem,
którego koledzy przyjęli na stojąco na korytarzu przy ubikacji, był pan Peter Kaindl,
właściciel i twórca Kronospanu. Byliśmy wtedy wdzięczni, że zainwestował tyle
kasy i stworzył tyle miejsc pracy. Jak wiele i jakich ułatwień firma dostała od
strefy i Mielca, wiem m.in. i ja, i
nieliczne grono ludzi. Daliśmy bardzo
wiele. Ogromnie dużo. Czy firma to doceniła? Czy odwzajemniła dobrem za dobro?
Mam wrażenie, że uważała zawsze, że się jej należy.
Jeśli dalej tak będzie uważała, to biada jej.
Nie wiem, co by się musiało stać, by Kronorewolucja ustała?
Zapewne warunkiem koniecznym jest, by z kominów firmy nic nie leciało na Mielec
i okolicę. Ale to tylko początek. Bo pozostaje odbudowa wzajemnego zaufania,
które firma skutecznie niszczyła przez 20 lat. A może nawet nie niszczyła;
nigdy o nie nie dbała.
Przewiduję dla Krono-rewolucji długi żywot. Nie będzie to
przewrót, po którym zapanuje spokój. Przewrót, kiedy rewolucja zagryzie własne
dzieci. Kiedy te, rozleniwione, zaczną konsumować owoce zwycięstwa. To nie tamta
rewolucja i nie tamte czasy.
Bo to jest, jak się teraz modnie zaczęło nazywać nowe
zjawiska, REWOLUCJA 2.0. A może nawet już 3.0.
W którą stronę zwróci się jej ostrze, kiedy już wygra z Kronospanem
– bo że wygra, nie mam wątpliwości – tego nie wiem. Pewnie władze także tego
nie wiedzą. Dlatego na wszelki wypadek usiłują stanąć na jej czele. Czy im się
to uda? Czy zdołają kupić miejscami na listach, synekurami jej organizatorów? Należy
mieć nadzieję, że nie.
Już zbyt mało w społeczeństwie jest wiary w polityków, by
podejmować ryzyko stania się byle jakim politykiem, a tam są na to zbyt mądrzy
ludzie, by za lizaka po chwili zniknąć w tłumie miernot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz