Twoja matka jest Żydówką! A twoja matka jest kurwą! Wymianę
ciosów słownych zakończyła za moment wymiana ciosów pięściami. A miało to
miejsce w 1967 roku, przed lekcją religii dla klasy II – giej A technikum
mechanicznego. Mieliśmy w niej jednego kolegę, którego matka Żydówka przeżyła w
Mielcu okupację, ukrywana przez swojego późniejszego męża, a ojca mojego
kolegi.
Los splótł nieco moje losy z losami tego młodego Zyda.
Najpierw chodziliśmy przez 4 lata do szkoły podstawowej ( zdjęcia ze wspólnego
występu na scenie w drugiej klasie), a potem dwa lata do technikum
mechanicznego. Wtedy niewiele wiedziałem o Żydach, nie wiedziałem o relacjach
Żydzi - Polacy, o przeżyciach Żydów w czasie wojny. Byliśmy z klasą na
wycieczce w Oświęcimiu, w którym – jak się wtedy mówiło – Niemcy zamordowali 3
mln Polaków. Jeździliśmy na obozy wakacyjne wędrowne, w których także nasz
żydowski kolega uczestniczył. Jego ojciec był kierownikiem mojego ojca, ale w
domu na temat Żydów tez niczego nie słyszałem. Choć mówiło się, ze ma żoną
Żydówkę, ale nic z tego nie wynikało. Za to często słyszałem u kolegów, że
„jedno Hitler zrobił dobrze Polakom – wymordował Żydów”. Ta fraza szła za mną
przez cała młodość i dorosłość. Może z czasem była coraz rzadsza, ale była
obecna.
Tak się złożyło, ze chodziliśmy razem z Andrzejem do A klasy
Technikum Mechanicznego (dzisiaj budynek InTech2). Wtedy teren szkoły był
otoczony dziwnym, betonowym, lanym murem, z drutem kolczastym na górze. Myśleliśmy,
że tak trzeba było grodzić WSK. Nikt nie mówił, że nasza szkoła została
wybudowana na terenie byłego obozu pracy, w którym zgromadzono ponad 2 tys.
Żydów, z których wielu zginęło w Mielcu, a reszta gdzie indziej. Dzisiaj po
obozie zostały trzy betonowe słupy obozowej bramy, zlokalizowane pomiędzy daną
przychodnią a InTech2. Niedawno były na nich elektryczne izolatory, ale ktoś je
ukradł. Nie ma ludzkiej mocy w Mielcu, by jakoś zachować dla potomności choćby
te trzy słupy z pamiątkową tablicą. I pamięć o tej tragedii. Pewnie w Mielcu
potrzeba mocy nieludzkiej.
Ale wróćmy do tego zdarzenia sprzed 51 lat w salce
katechetycznej. Nie bardzo rozumiałem, dlaczego ta bójka wybuchła. Ani dlaczego
mający polską matkę zrzucił swojemu koledze żydowskość jego matki, ani dlaczego
tamten, jak rażony piorunem, nazwał matkę
Polaka kurwą.
Chyba na początku trzeciej klasy w 1967 roku nasz kolego Żyd wyjechał z rodzicami do Warszawy.
Potem dowiedzieliśmy się, że w 1968 roku wyemigrował. Jego ojciec chyba w
międzyczasie zmarł, wyjechał więc z jedynie matką.
Nasze relacje były dość luźne, więc i po wyjeździe nigdy się
już nie skontaktowaliśmy. Był, wyjechał, został w pamięci nielicznych, niedługo
wszyscy odejdziemy.
Mielec jest miastem antyżydowskim. Takim jak większość miast
w naszej części Polski. Może ktoś zaprotestuje przeciwko takiemu twierdzeniu,
ale fakty są przeciwko niemu. Wspólnota żydowska Mielca został unicestwiona.
Została też wymazana z pamięci miasta. Nikt – poza wyjątkami - nie wspomina, że
kiedyś połowę mielczan stanowili ci pochodzenia żydowskiego. Moje upominanie
się o szacunek dla żydowskich cmentarzy, o upamiętnienie obozu pracy na WSK w
postaci tablicy na tych resztkach bramy obozowej, przechodzą bez żadnego echa. To było 5 tysięcy zamordowanych mielczan. Robi
się uroczyste marsze 3 marca dla uczczenia kilku „wyklętych”, a nikt nie
usiłuje pamiętać, że 8 marca rozpoczęło się mordowanie tysięcy mielczan
żydowskiego pochodzenia. Jak mi ktoś powie, że to nie jest antyżydowskość, to
mu się zaśmieję w twarz.
Dzisiaj, kiedy Pan Prezydent mówi, że „dzisiejsza wolna Polska, niepodległa, moje
pokolenie, nie ponosi odpowiedzialności i nie
musi za to przepraszać” to ja sobie myślę, że to chyba moja
wina, że nie broniłem Andrzeja W. przed Polakiem z krwi i kości, że to moja
wina, że nie protestowałem, kiedy tenże kolega mówił, że Hitler dobrze zrobił
dla Polaków, że nie byłem przeciwko, kiedy wyganiano Żydów z Polski. No i co z
tego, że miałem wtedy dopiero 16 lat.
Pan Prezydent prosił o wybaczenie dla ówczesnej Rzeczpospolitej (tej
Ludowej?), dla ówczesnej Polski, dla ówczesnych Polaków.
Czyli także dla mnie.
Bo dzisiejsi Polacy są już całkiem ok. Widać to w Internecie. Kiedy puściły
hamulce, albo może kiedy spuszczono odgórnie hamulce i wylała się fala
antysemickiego hejtu. Widać to w Mielcu, gdzie nie pamięta się własnej
historii, uważając ją za historię obcych i nikt i nic nie przekona władz, by
coś z tą pamięcią uczyniły. A nie przekona, bo władze wiedzą, co myśli
większość mielczan, bo władze nie chcą się narażać wyborcom.
Tak naprawdę – moim zdaniem - niewiele się w Polsce, w mentalności ogółu
Polaków, zmieniło. Ktoś tylko lub coś,
polityczna poprawność może, a może lęk przed Europą i światem, trzyma jeszcze w
ryzach tę niechęć do Żydów, w pewnym stopniu może sprowokowaną przez drugą
stronę, a aktywizowaną co jakiś czas to przez jedną, to przez drugą. Teraz,
kiedy jeszcze zwroty majątku pożydowskiego zostaną wymuszone przez Kongres USA,
cała sytuacja jeszcze bardziej się zaogni.
Szkoda tylko że jej ostateczną ofiarą będzie mielecka pamięć i te trzy
słupy po bramie obozowej.
wreszcie ktos odwaznie iszczerze sie wypowiada na ten temat, wreszcie ktos wzya sumienia ludzkie do oczyszczenia sie z zaklamania i rasizmu ; brawo za to swiadectwo !
OdpowiedzUsuńOdważny felieton. Nie wielu odważyło się w tym mieście przypomnieć historie zapomniane. Najczęściej gdy pytałem seniorów o naszych "niewygodnych sąsiadów" Ci zasłaniali się niepamięcią, wspominając jakieś beztroskie epizody z połowy lat 30... a potem zbiorowa amnezja. Czuć trupem ...
OdpowiedzUsuńtak, w Mielcu czuć trupem, w pełni się zgadzam
OdpowiedzUsuńTak trzeba Andrzeju
OdpowiedzUsuńbronek z O.....
Jesli jeszcze pan nie.czytal to goraco.polecam ksiazke Moniki Sznajderman Falszerze pieprzu. Ona jest wlasnie o.tej niepamieci. Bardzo dotyka, boli, sprawia, ze sie.wstydzimy... Okropna jestnta niepamiec..od.przeczytania.ksiazki.Sznajderman..nadrabiam..przywracam.pamiec jak.moge. na swoje sposoby.Czytam.co.moge a potem.o tym pisze...wlasnie skonczylam.Ksiege wyjscia.M.Grynberga...
OdpowiedzUsuńDziękuję za radę. Spróbuje ją kupić
OdpowiedzUsuńNiewielu dziś daje świadectwo w tych jakże ciekawych czasach. Jeszcze mniej ma odwagę pokazać przy tym twarz.
OdpowiedzUsuń