zdjęcie za https://polskaniezwykla.pl/web/gallery/photo,435439.html
Skończyły się protesty KOD – u, tak jak skończył się sam
KOD. Czarne marsze kobiet nie wzbudzają już emocji w Polsce, poza feministycznym
środowiskiem Warszawy i może paru innych większych miast. Opozycja się rozlazła
jak stara szmata i trudno wierzyć, że może się jeszcze pozszywać i wyglądać jak
przyzwoity, szyty na miarę i potrzeby Polaków polityczny garnitur. Strasznie to
smutne, a może tylko będące chichotem historii, że nadzieją części zawiedzionych
będzie lewica. Dobrze, jeśli ta cywilizowana, cywilizacyjna i
socjaldemokratyczna spod znaku Millera i Czarzastego, potocznie zwana komuną,
gorzej jak będą to komunistyczni szaleńcy spod znaku Razem.
Niezależnie od tego wszystkiego jest nadal społeczeństwo ze
swoimi bólami, potrzebami i frustracjami. Społeczeństwo, którego 20 % głosowało
na PiS, społeczeństwo, którego ponownie na PiS zagłosuje jeszcze większa część,
jeśli nic się nie zmieni. A już przy 25 % PiS samotnie będzie mógł zmienić
konstytucję. Na jaką? Bóg to tylko wie.
I Kaczyński.
Ale wróćmy do codzienności. Społeczeństwo nie jest obojętne w
swej masie, jakby mógł pomyśleć ktoś, kto widzi oklapnięcie wszelkich działań
opozycyjnych. Społeczeństwo w środku wrze. Coś w nim bulgocze i przewala się w
środku, jak źle przetrawione, szkodliwe jedzenie w ludzkich trzewiach.
Bo społeczeństwo to też taki wielki organizm, albo dwa, jak
w Polsce, które podobnie jak on (w odpowiedniej skali) się zachowuje.
Jeden z nich znajduje się w stanie uniesienia, ba, ekstazy
prawie, po zwycięstwie nad drugim. Ten drugi, obezwładniony sytuacją, szuka
wyładowania swoich frustracji na innych polach.
Takim polem jest sprawa zatruwania Mielca. Sprawa, zdawałoby
się, wspólna dla obu stron sporu. A że tak nie jest, wynikać to może z faktu,
że za tą marną sytuację odpowiada aktualna władza (pamiętając o zaszłościach,
ale jednak), która z różnych powodów niewiele robi, a skoro tak, to popierająca
władzę część społeczeństwa i mieleckich mediów nie protestuje i udaje, że ją
problem zanieczyszczenia powietrza nie interesuje.
I kiedy część społeczności mieleckiej zwołuje się na
facebooku do blokady Kronospanu i ostatecznego załatwienia „śmierdzącej sprawy”,
nie ma przy nich mediów, które wolą fotografować „żywe patriotyczne obrazy”
tworzone przez przedstawicieli drugiej części społeczeństwa. (po uzyskanej informacji poprawiam: media pytały, ale podobno uznały, że na tym etapie sprawy nie ma o czym pisać).
Fakt faktem, część społeczności mieleckiej żąda załatwienia
sprawy zatruwania miasta przez Kronospan. I są w tym żądaniu samotni. Samotni
podwójnie. Co prawda władze miasta założyły czujniki zapylenia, co jednak
sprawy w najmniejszym stopniu nie rozwiązuje, a tylko ją dodatkowo komplikuje. Poza tym niczego więcej nie robią. Podobnie
jak władze województwa, w których gestii jest nie tylko wydawanie pozwoleń
środowiskowych, ale także kontrola ich przestrzegania.
Ale okazuje się, że nie tylko władze administracyjne są co
najmniej obojętne. Bo oto na złożone 3 tysiące podpisów pod apelem (nie
czytałem) o załatwienie sprawy zatruwania miasta przez Kronospan złożono
kontrlistę 6 tysięcy podpisów w obronie
Kronospanu.
Wydaje się to państwu niewiarygodne i absurdalne? Mnie
także.
Można by pomyśleć, że mielczanie tak kochają tartaczny smród
z nad fabryki i strefy, że nie marzą o niczym innym jak o tym, by nadal
wdychali formaldehyd przemieszany z pyłem PM2,5.
Oczywiście, ta druga, większa lista, jest podpisana nie w
obronie czystego powietrza, ale w obronie miejsc pracy, którym rzekomo zagrażają
działania tych ludzi z pierwszej listy.
Już pomijam spontaniczność podpisów na liście broniącej Kronospanu,
pewnie o tym dowiemy się po fakcie, albo wcale. Mogę tylko powiedzieć, że
wątpię. Ale to moje zdanie.
Jednak ważniejsze jest coś innego.
Składanie tych list obok siebie i licytowanie się, która
jest ważniejsza, wygląda tak, jakby ktoś pytał, czy ważniejsze jest być
wyspanym, czy może ważniejsze jest być bogatym. Bo usiłuje się wmówić
mielczanom, że można porównywać rzeczy nieporównywalne i licytować się, kto
bardziej która popiera (nawet jeśli robi to naprawdę z przekonania).
Powiem tak – ludzie broniący miejsc pracy, a najczęściej mieszkający
daleko od Kronospanu i nie narażeni na jego wyziewy, nie mają żadnego prawa
zabierania głosu w sprawie o która walczą ludzie z drugiej listy, czyli o
czyste powietrze.
A władze administracyjne i szczególnie dziennikarze, nie
mają prawa jednej listy przeciwstawiać drugiej liście. Tak jak nie mogą
przeciwstawiać prawa do pracy prawu do życia w zdrowiu. Bo to tak jakby prawo karne dotyczące
zabójstwa kontrować prawem cywilnym dotyczącym prawa do gruszy przy miedzy.
Które prawo jest ważniejsze? W sytuacji kiedy o prace jest
naprawdę łatwo, a pracowników szuka się ze świecą, prawo do zdrowia przeważa
nad prawem do pracy, które to zdrowie innym niszczy.
Bo pracę można wybierać, a ucieczki od zatrutego powietrza
nie ma. Tym bardziej, że po prostu można nie zatruwać, tak jak to robi podobno
ta sama firma w Austrii. I tu apel do załogi Kronospanu i wszystkich z nią zaprzyjaźnionych: wystosujcie do dyrekcji firmy petycje z 6000 podpisów, aby tak zmodernizował zakład, byście nie musieli sami się zatruwać i zatruwać Mielca. Ot, i tyle. Da się?
Wróćmy jednak z powietrza na ziemię, tym razem tę polityczną.
Sam jestem ciekawy, jak to się skończy. Rząd Morawieckiego poprawia ustawę o
jakości węgla, której chciano pozbawić takiego parametru jak zasiarczenie.
Teraz ma być przywrócony. Jak będzie dalej? Mam nadzieję, że przykład pójdzie z
góry i w ślad za Premierem, który nie jest ze Śląska i bardziej rozumie innych,
niż górnicy, ludzi, pójdą władze lokalne. W innych rejonach , nie PiS-owskich,
już podjęto uchwały antysmogowe. U nas jak do tej pory nie.
Zawsze podkreślałem, że Melnox/Kronospan to tylko 1/3
problemu. Ważnego i koniecznego do rozwiązania, ale pozostaje cała reszta.
Piece węglowe, zasiarczone do niemożności i diesle z powyjmowanymi filtrami.
Ale zróbmy to, co w naszej mocy. Zaczynając od Kronospanu. A
władze wojewódzkie i miejskie będą głupie, jak temu wkurzeniu dużej części społeczeństwa
nie wyjdą naprzeciw. "Oficjalne" media i tak nie lubią mojego pisania, więc zamilczę z apelem pod ich adresem.
ps. dokładnie 5 lat temu założyłem fejsbukową grupę Mielec bez spalarni śmieci. Spalarni śmieci komunalnych w Mielcu nie ma, są spalarnie odpadów przemysłowych w Kronospanie i BRW (o tej nikt nie mówi). Pozostał problem wielkiego składowiska odpadów przemysłowych w Euro EkO za Kronospanem, z którym była afera z udziałem ABW. I wygląda, ze niewiele się zmieniło, a jeśli, to na gorsze. Ogromna sterta odpadów przemysłowych, nad którą - mam wrażenie - przestano panować. A na to wszystko pada deszcz i potem woda gdzieś płynie. gdzie? Do zbiorników? I potem co? Jest utylizowana? Pytam - dlaczego władze miasta pozostają obojętne na ten fakt? Dlatego, ze kieruje tym składowiskiem radny miejski?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz