agh.edu.pl
Wynalazki, nowe technologie zmieniają świat. Przemeblowują
nam życie. Wpływają na politykę. Zmieniają osobowości. Budują nowy kształt
kultury. Organizują, odbudowują społeczeństwo obywatelskie i zmieniają świadomość
człowieka, wierzę, że na lepsze.
Niektóre z nich są naszej polskiej proweniencji. Tylko się
cieszyć. Tak jest ze słynnym czujnikiem i aplikacją na telefon komórkowy firmy Airly,
które w znaczącym stopniu przyczyniają się do wzrostu świadomości społeczeństwa
o zagrożeniach płynących z powietrza, a raczej z powietrzem.
System czujników pokazuje, w których częściach miasta
ponadnormatywnie wzrosło skażenie pyłem zawieszonym PM10 i PM2,5.
Szeroka i wciąż się rozszerzająca akcja uświadamiania
Polaków o wpływie zanieczyszczonego powietrza na ich zdrowie i życie,
statystyki pokazujące, że tylko w jednym roku z powodu skażenia zmarło w Polsce
40 tys. ludzi, powodują, że coraz bardziej poważnie do zanieczyszczenia
środowiska, w tym powietrza, podchodzimy.
I to jest dobrze. Bardzo dobrze. Bo lekceważenie tej sprawy
przez rządzących nas zabija. Powoduje, ze chorujemy coraz częściej i coraz ciężej.
Próba ratowania kosztem naszego zdrowia polskich kopalni powoduje, że palimy
najgorszym węglem na świecie. Kominy sąsiadów są jak dysze komór gazowych w
niemieckich obozach śmierci. Różnią się od nich tylko bardziej rozciągniętym w czasie
procesem zabijania.
Jestem ostatnim, który w tej sytuacji broniłby przemysłowych
trucicieli, w tym naszego osławionego Kronospanu, przed zarzutami zatruwania
mielczan. Niemniej jednak zauważam, że akcja wykorzystywania czujników airly
jest bardzo niekonsekwentna. Jest ona skierowana prawie wyłącznie przeciwko
Kronospanowi, bo nawet nie przeciwko innym firmom, także mocna trującym,
natomiast wcale nie wykorzystuje się jej do uświadamiania mielczan, że sami
siebie zatruwamy, że trują nas, i to bardzo, nasi sąsiedzi.
Mogę się o tym przekonać na swoim osiedlu, przekonuje się o
tym moja żona, dużo podróżująca po wioskach powiatu.
Najlepszym dowodem na to jest skażenie pokazywane jednego
dnia w osiedlu Rzochów, większe niż jakiekolwiek inne w Mielcu, nawet tam,
gdzie dociera dym z Kronospanu.
Zakładając, że wszystkie mieleckie osiedla niskiej, a gęstej
zabudowy, podobnie się ogrzewają, a nie ma powodów, by zakładać inaczej (może za
wyjątkiem bogatych osiedli jak przy Wiesiołowskiego), to trzeba by mocno zweryfikować
nasze poglądy na to, kto nas truje.
Ale nas, panie, nie stać na palenie gazem – słyszę głosy. Polacy
są za biedni. No tak, ale stać nas na umieranie, na choroby, na kalectwo. Taka już
nasza tradycja. Polska węglem stoi. A nowoczesne energie? A wiatraki? Za bardzo
machają skrzydłami. A solary? Za mało słońca i za drogo. Ogniska zapalić nie
wolno ale wystrzelić miliony fajerwerków już tak. No i tak się samooszukujemy,
że wszystko to tylko wina Kronospanu. A my biedni, najbiedniejsi.
Należy też pamiętać, że czujniki airly są w sumie dość niedokładne,
a o jakości wskazań decyduje także to, gdzie są umieszczone. Dane z tych
czujników są sczytywane bardzo często i chwilowy pomiar może szokować, ale
wcale średnie skażenie nie musi być szokujące.
Miejmy tego świadomość. Co nie oznacza, że jestem przeciwko
montowaniu czujników i uświadamianiu obywateli.
Byle robić to rzetelnie i kompleksowo. Nie bojąc się
sąsiadów.
A władze miasta i gminy nie mogą czuć się zwolnione z
działania. Czujniki tylko pokazują stan (bardziej lub mniej) rzeczywisty,
czujniki nie zmniejszają zanieczyszczeń.
Od tego są władze i nikt ich z tego obowiązku nie zwolni. Trudnego
obowiązku. Wymagającego niepopularnych decyzji.
Jak na razie żadnych takich decyzji nasze władze nie
podjęły. A tym bardziej nie zrealizowały.
Spotify to także aplikacja na telefon komórkowy. Tyle tylko,
że kulturalna. Dostałem taką z rocznym abonamentem pod choinkę. To tak jakbym
dostał wszystkie płyty świata. I teraz każdą wolną chwilę spędzam z słuchawkami
na uszach. Dla wygody postanowiłem sobie ściągnąć do telefonu Kantaty J.S.
Bacha. Kantat jest ponad 200, mnie przez nieuwagę udało się ściągną 1200.
Zapewne w różnych wykonaniach, czego jeszcze nie sprawdziłem. Zajęło mi to 3
gigabajty pamięci. To pokazuje, jak daleko odeszliśmy od gramofonu, radia,
telewizora. Jak nieprzewidywalnym jest dalszy rozwój mediów. Może już za niedługo,
za paręnaście lat, ziemię oplecie gąszcz satelitów i wszystko, telewizje, telefon,
radio, będziemy mieli w dłoni, w każdym miejscu, jak GPS.
Już dzisiaj nie słucham prawie radia. Telewizję odbieram czy
to z twardego dysku, czy przez Internet. Zostały jeszcze wiadomości, oglądane
bezpośrednio. Gazet też nie kupuję. Choć książki tak. Świat się zmienia. Nie
wiem, jaki będzie za chwilę.
W tym wszystkim zmienia się społeczeństwo. Staje się inne. Czy
lepsze? Nie wiem. Inne. Chcę wierzyć, że nie gorsze. I wierzyć wbrew tendencjom
odnotowywanym przez media. Wciąż spada ilość katolików, czy to ogólnie, czy
tylko tych zdeklarowanych, a biorących udział w życiu Kościoła, uczestniczących
we mszach świętych. Jestem przekonany, że jest to tendencja odwracalna. I to
wbrew przykładowi Zachodu.
Czy musi się pogorszyć, by ludzie bardziej masowo wrócili do
Kościoła? Pewnie by wrócili, ale kto chce by się pogorszyło? Nikt. Więc co może
spowodować odrodzenie chrześcijaństwa w Polsce, a bardziej w Europie? Wzrost
wykształcenia? Przecież nie. Społeczeństwo jako całość zawsze będzie głupie,
może coraz głupsze, pomimo tego, że nauka będzie odkrywała coraz bardziej
nieodkryte. A ludzie coraz bardziej będą wierzyli w czarowników i różnych hochsztaplerów
religijnych, a w Boga jakby mniej. Wzrost zamożności też nie, jak
powiedzieliśmy. Wzrost ilości obcych z Afryki i Azji? Że ich nie wpuścimy?
Może.
A może odrodzenie chrześcijaństwa, czy jego więdnięcie, możemy
powstrzymać sami? Tu, u siebie. Świeccy i duchowni. We własnym interesie. Tylko
czy się nam chce? I czy wierzymy, że to ma głęboki sens dla naszego społecznego
życia? Pewnie coraz mniej?
Może będziemy szli w nowoczesność, która będzie polegać na
zupełnym zautomatyzowaniu i zindywidualizowaniu życia, samotności w Internecie,
samotnpości bez Boga i drugiego człowieka, konsumpcji która ma nam dać
szczęście, chociaż wiemy, że sama przynosi tylko zgryzoty, nawet jak pięknie upakowane.
Nie wiem, jaka będzie nasza nowoczesność. Może dlatego, że
nie wyobrażam sobie jej bez tradycji, która tak wielu odrzuca. I która być może
w globalnym świecie ludzkich mrówek, prawie identycznych, jest zbędna.
Nie wiem jaka będzie nasza przyszłość. Nie wiem. Wiem, jak
będzie moja przyszłość. Nawet jeśli nie wiem, jaka będzie odległa.
No i tak od czujników pyłu zawieszonego PM2,5 przeszedłem do
biadolenia nad współczesnością. Ale chyba tak już mam.
Chrześcijaństwo ma się dobrze, to kościół katolicki i jego działania powoduje w Polsce masowe odchodzenie od praktykowania religii według rzymskokatolickiego obrządku. Tylko tyle i aż tyle. Nowe technologie też mogą być z powodzeniem używane do ewangelizacji, bo i czemu nie :)
OdpowiedzUsuń