Zdjęcie za hej.mielec i Kacprem Strykowskim
W ostatnich latach zawadzał niektórym ludziom. Dla PiS-u był
symbolem komunizmu, który trzeba wreszcie usnąć, tak jak się usunęło pomnik
„wyzwoliciela” sprzed Wydziału komunikacji. Nieremontowany, w fatalnym
otoczeniu rozjeżdżonego niby ronda, przestawał się coraz bardziej podobać
mielczanom. Dla drogowców był poważnym utrudnieniem do przebudowy ul. Przemysłowej.
Tak w ogóle to sztuka socjalizmu nie ma się w Mielcu zbyt
dobrze. Jak i inna sztuka zresztą. Prof. Henryk Burzec na zamówienie władz
Mielca i WSK zrealizował w latach 60 – tych cały cykl rzeźb plenerowych, które
stały się przez lata symbolami Mielca.
Są to: „Biegaczki” (kiedyś przy hali sportowo-widowiskowej),
„Miotacz” (kiedyś obok hotelu „Jubilat”), „Lot” (kiedyś przed bramą główną WSK
„PZL-Mielec”), „Tancerka” (w parku za Domem Kultury SCK) i „Radość życia” (przy
ul. M. Konopnickiej). Wykonał też ścianę z mozaiką w Domu Kultury SCK i
fontannę z delfinami w atrium SDK MSM.
Tak (i nie tylko tak) władze komunistycznego Mielca dbały o
styczność mielczan z kulturą i o upiększanie przestrzeni, w której żyjemy.
Od tego czasu też powstało w Mielcu parę „konstrukcji
przestrzennych”, które z biedą można by uznać za kontynuację tamtych, socjalistycznych rzeźb.
To słynne „szubienice” przy Górce Cyranowskiej. I to chyba
wszystko. Na nic więcej współczesny Mielec się nie zdobył.
W czasie, gdy inne miasta dbają o przestrzeń miejską, o jej
upiększanie czymś więcej, niż betonowymi chodnikami.
No cóż, tak krawiec kraje, jakie klient ma potrzeby
estetyczne.
A niestety – przy wszystkich moich pozytywnych opiniach na
temat najdłużej nam panującego Prezydenta, chyba głównie starał się zaspokoić
potrzeby gospodarcze mielczan, a nie ich fanaberie estetyczno – kulturalne.
Odsądzany od czci i wiary przez prawicę, ale i zapominany
intensywnie przez rządzącą przez minione lata Mielcem lewicę, dyr. Ryczaj miał jednak gust, albo dobrych
doradców i zostawił po sobie coś więcej, niż żywicielkę mielczan, WSK, której
już nie ma. Rzeźby zostały. I pamięć. Mam nadzieję – na zawsze.
Pewnie wiem, komu zasługuje swoje ocalenie wielka betonowa
rzeźba plenerowa Lot, potocznie
zwana przez mielczan Ikarem, wykonana w
Mielcu w latach 1964-1966 przez prof. Henryka Burzca – artystę rzeźbiarza z
Zakopanego, a usytuowana przed wejściem głównym do WSK PZL Mielec (aktualnie
SSE EURO-PARK Mielec). Pewnie wiem, komu
dziękować. Bo ten remont finansuje Miasto z dotacją wojewody. Więc chyba mogę
napisać: Panie Prezydencie Wiśniewski – dziękuję w imieniu starych mielczan,
dla których uratował Pan symbol Mielca.
Teraz jeszcze proszę go odrestaurować.
Byli tacy, którzy przy okazji przebudowy ulicy Przemysłowej
chcieli się tej symbolicznej rzeźby bezczelnie pozbyć. Na szczęście te plany
się nie powiodły. Obserwowałem z wielkim przejęciem film z przeniesienia Lotu w
nowe miejsce. Chwała ludziom, którzy to wspaniałe dzieło wykonali. Chwała
władzy, która zdecydowała o pozostawieniu w Mielcu tego, co przez minione ponad
pół wieku wrosło w podstawowy symbol Mielca.
Oby ten symbol odwiecznych marzeń człowieka o zrywaniu się
do lotu, o lataniu i spełnianiu tych marzeń, także poprzez produkcję samolotów
w Mielcu, nadal w trudnych czasach, które do Mielca nadchodzą, był wskazówką i
inspiracją do prób odrywania się od ciążącej rzeczywistości, od problemów i nieszczęść,
które nas przyziemiają, przywiązują do ziemi, pomagał w pokonywaniu słabości i
szukaniu inspiracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz