Nie darzę sympatią Trybunału Konstytucyjnego, obecnego jak i
poprzedniego, który usankcjonował zabranie Polakom pieniędzy z emerytur.
Ale ten obecny zrobił jedną rzecz dobrą: stwierdził
niekonstytucyjność drugiej części przepisu z Kodeksu wykroczeń, który stanowi,
że "kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za
świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej
przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze
grzywny".
TK uznał ten przepis za niekonstytucyjny w części
obejmującej słowa: "albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia
świadczenia, do którego jest obowiązany".
W praktyce oznacza to, że ten słynny drukarz z Łodzi mógł
odmówić druku ulotki LGBT. Bo nie tylko uzasadnionej przyczyny nie trzeba
podawać, ale żadnej w ogóle. Można odmówić i już. A jak ktoś jednak zechce podać
przyczynę? To co będzie? O tym za chwilę.
Na początku jednak zapytajmy, co to jest/była uzasadniona
przyczyna. Będzie to dyskusja akademicka, bo ten zapis zniknął z Kodeksu, ale
podyskutować warto.
Czy odmowa prostytutki świadczenia usługi komuś z tego
powodu, że jest katolikiem, a katolicy nie powinni cudzołożyć, była by
uzasadnioną przyczyną czy też nie?
A odmowa dawania blondynowi jest uzasadnionym zgodnym z
Kodeksem uzasadnieniem odmowy, czy nie?
Czy odmowa świadczenia usługi przez szewca z tego powodu, że
buty są zbyt zniszczone, byłaby uzasadniona kodeksowo? A odmowa dania jedzenia
w restauracji, bo ktoś jest cały brudny, albo ma tylko brudne ręce, była by
uzasadniona?
A nieprzyjęcie dziecka do przedszkola bez obowiązkowych
szczepień jest uzasadnione czy nie?
Przykłady można mnożyć.
Jeśli obywatele powinni mieć równość w dostępie do usług
społecznych, świadczonych przez państwo (oby było ich jak najmniej, bo będzie
socjalizm) o tyle stosunkami pomiędzy podmiotami życia gospodarczego, jak
choćby blondynem katolikiem i prostytutką, czy homoseksualistą spod znaku LGBT
a drukarzem, musza rządzić wyłącznie stosunki handlowe. Chcę, to świadczę
usługę, nie chcę, to nie.
I nie może być tak, jak chce moja znajoma, by mimo urazu dla
katolików czy blondynów prostytutka zamiast powiedzieć prawdę (jak chce prawdę
powiedzieć musiała dla dobra wspólnego i poprawności politycznej skłamać i
powiedzieć, że np. ma okres? Albo że to już 23 klient dzisiaj?
Ale TK pozostawił w mocy – niestety – pierwszą część zapisu:
„kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej”. Co
to jest zapłata wyższa niż obowiązująca? Czy ustawodawca zapomniał, że ceny
kształtuje rynek? Czy trzykrotnie wyższa cena za smażoną rybę w Kołobrzegu w
sezonie niż poza sezonem to jest obowiązująca zapłata, czy jednak można się
poskarżyć na nią do prokuratora? A skąd on będzie wiedział, która cena jest
obowiązująca?
Chcę to kupuję. On chce, to sprzedaje. A będzie chciał,
niezależnie czy będę gejem czy katolikiem, czy kurwą, bo chce zarobić. A jak
nie będzie chał zarobić, to splajtuje.
Myślę, że tak głupiego zapisu nie ma w prawie amerykańskim.
Ale mimo tego i tak LBBT skarżą na usługodawców, którzy nie chcą
im świadczyć usług.
Zapewne z innego tytułu: dyskryminacji ze względu na
orientację seksualną, a raczej homoseksualną.
I obawiam się, że tak tez stanie się u nas.
I w tym przypadku także liczą na przebiegłość pani sędzi Julii
Przyłębskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz