Przypominam
tu swoje felietony poświęcone moim zmaganiom z pomysłem budowy
spalarni odpadów komunalnych w Mielcu. W części są aktualne, bo
spalarnia odpadów komunalnych i spalarnia odpadów przemysłowych, z
jaką mamy do czynienia w KRONOSPAN, mają z sobą wiele wspólnego.
Felietony były publikowane na blogu felieton.blog.onet.pl który
jest likwidowany przez onet.
Dlaczego w Mielcu nie wolno spalać śmieci.
Bo co zrobić z tą góra śmieci, która co dnia produkuje nasze społeczeństwo – zapyta ktoś? Aa? Złapałem cię, mądralo! Co na to odpowiesz?
Oczywiście, najpierw zapytam takiego osobnika – a dlaczego w Mielcu? Dlaczego do naszego miasta mają przyjeżdżać śmieci z połowy kraju i w samym środku Mielca mają być spalane przy użyciu technologii, o której nic nie wiemy, a o której dobre słowo będą mogli powiedzieć jedynie eksperci, być może tacy fachowi, jak badający katastrofę w Smoleńsku.
Może pytający będzie z tych inteligentów, wychowanych na Gazecie Wyborczej, który myśli globalnie a działa lokalnie, co w przełożeniu na język polski brzmi: przejmuje się sprawami odległymi, widząc jak cierpią pingwiny na Antarktydzie (oczywiście dlatego że nasze elektrownie palą węgiel, a powinny być jądrowe produkcji francuskiej) i tak tym pingwinom pomaga, żer krzywdzi dzieci mieleckie, które na żadne współczucie w świecie liczyć nie mogą.
Powie ktoś, że jestem demagogiem. Niech mówi. Ja jestem z tych od hasła: myśl lokalnie, działaj globalnie. Znowu przekładając na polski można powiedzieć, że bliższa koszula ciału, niż śmiecie Krakowa czy Warszawy. Bo nie da się spalać tylko naszych komunalnych śmieci, są mało palne, trzeba do nich dodać śmieci przemysłowe, a te zwozi się do Mielca z połowy Polski.
Jak nadal nie przekonałem nieprzekonanych, to poproszę ich, by zadarli głowy w górę i popatrzyli, jak w niektóre dni daleko widać smugę dymów znad Mielca. Ciągną się wyraźnym sznurem na 20 – 30 km. Wszyscy w powiecie dostają co jakiś czas prezent. A nie są to dymy najbardziej szkodliwe. Te dopiero będą, jak zgodzimy się na spalanie śmieci przemysłowych, zwanych paliwem alternatywnym.
Jak się produkuje tzw. paliwo alternatywne w Polsce, napisałem w poprzednim felietonie. To jest prawdziwa trucizna i prawdziwa katastrofa. Wiem, co mówię, bo przez półtora roku je produkowałem.
Jak ktoś nadal jest nieprzekonany, to niech się zatrudni jako pracownik tymczasowy w takiej wytwórni. Wtedy zobaczy. Mielec miejscami jest jeszcze dość czystym miastem. Zróbmy wszystko, by tak pozostało. Zróbmy wszystko, byśmy kiedyś, kiedy przyjdzie do nas dziwna choroba, nie mieli do siebie pretensji, że może coś zaniedbaliśmy, coś zlekceważyliśmy, że nie byliśmy dość stanowczy, by powiedzieć nie, że się baliśmy, że byliśmy tacy mali, tacy nijacy, tacy nieprzewidujący.
A co ze śmieciami? Od tego są władze, by opracowały metody nie budzące wątpliwości, sprawdzone, przetestowane, by wiodły ze społeczeństwem w tych sprawach dialog, a nie traktowały go jak bandy kretynów, półgłówków, którym wszystko można wmówić, którego można postawić pod ścianą, choćby takim stwierdzeniem, jak już będzie za późno, a okaże się, że jednak elektrociepłownia cholernie truje: no jak ją wyłączyć? Ludzie w zimę zostaną pozbawieni ciepła!
Ludzie, bądźcie rozumni przed faktem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz