Bo oto okazuje się, że trafiłem z felietonami na czas wyraźnego pęknięcia w grupie organizatorów protestów przeciwko Kronospanowi. To pęknięcie widać było w dyskusji pod moim felietonem „Czy to zapowiedź mieleckiej „rewolucji?”, a opisałem to pękanie w kolejnym felietonie, który już nie znalazł dla siebie miejsca na stronie "Blokada truciciela Melnoxu....." i uznania administratora strony. Ba, więcej: podobno administrator strony wyrzucił z niej jednego z głównych organizatorów protestu, jedną z jego twarzy.
No i tą drogą jeden z najważniejszych ruchów w historii Mielca, zaraz po wczesnej Solidarności, pójdzie się pieprzyć. Zamiast zintegrować się w nowych czasach i kontynuować swoją akcję, także w innej formie.
Nigdzie nie sugerowałem, jak pisał jeden z internautów, by z protestów przeciwko truciu nas przez Kronospan, zbudować ruch społeczny rządzący w przyszłości miastem.
Uważałem natomiast i nadal uważam, że ten ruch społeczny mógłby wnieść nową jakość do skostniałego, strupieszałego wręcz światka mieleckich samorządowców, w którym albo widzimy te same stare, zgrane twarze, albo młodych pisowców, zupełnie niesamodzielnych w myśleniu i działaniu. A przy okazji kontynuowaliby działania na rzecz czystego Mielca, czego nie zrobi stara władza, której po wyborach nie będzie zupełnie jak do tego zmusić. Bo wielki pochód protestu już się nie powtórzy.
Mógłby wnieść nową jakość, ale najpewniej to już pobożne życzenia, bo ruch antykronospanowy zaczął się rozsadzać od środka sam. A siły zewnętrzne mu w tym pomagają.
A może jeszcze jest czas na refleksję?
A poniżej powtórnie felieton "Mielecki anarchizm czy mielecki anty-kronospanizm" Może jednak warto się nad nim zastanowić, panowie i panie działacze?
Kiedyś był taki system polityczny, który nazywał się anarchizm. Umarł
wraz ze zwycięstwem gen. Franco w Hiszpanii, ale potem się odrodził w latach 60
– tych XX w. i teraz, wraz z obumieraniem demokracji i ciągotami socjalnymi
społeczeństw, zaczyna się coraz bardziej odradzać i krzepnąć na siłach, choćby
w formie alterglobalizmu.
Anarchizm w największym uproszczeniu cechuje się niechęcią wobec
scentralizowanej władzy i jej instytucji, twierdząc, że są one źródłem opresji
społecznej i zagrożeniem wolności.
Zdaniem anarchistów władza taka zawsze pozostaje poza kontrolą społeczną
i wyobcowuje się ze niego. Proponują oni zamiast władzy centralnej demokrację bezpośrednią, a zamiast kapitalizmu
ekonomię uczestniczącą, czyli system ekonomiczny oparty na bezpośredniej
kontroli przez uczestniczących w nim ludzi.
Anarchizm jest uważany przez anarchistów za najszerszą formę demokracji,
w której jednostka posiada wpływ na swoje życie, uczestnicząc bezpośrednio w
procesie ustawodawczym i wykonawczym. Czyli każdy ma wpływ na wszystko. Jednocześnie
anarchiści są przeciwni demokracji przedstawicielskiej.
No i tu doszliśmy do Mielca i do dyskusji uczestników anty-kronospanowych
protestów w temacie, co dalej robić.
Nie przypuszczałem nawet, że po moim artykule „Czy to zapowiedź
mieleckiej „rewolucji?” rozgorzeje dośc intensywna dyskusja na fejsbuku
pomiędzy ludźmi, którzy w jakimś tam stopniu protesty przeciwko Kronospanowi
organizowali. Nie mam pojęcia kto się bardziej przysłużył sprawie, znałem
spośród organizatorów jedynie panów Tabora i Skrzypca, a rozpoznaję od niedawna
pana Kusia, więc nikogo nie zamierzam oceniać.
Jednak czytając tę dyskusję nie sposób oprzeć się wrażeniu, że grupa
przywódcza protestów doszła na tzw. rozstaje dróg. Stanęła na tych rozstajach i
zastanawia się, w którą stronę iść. Rozstaje oznaczają wybór kierunku, ale
także mogą oznaczać rozstanie, kiedy jedni pójdą drogą w lewo, a drudzy drogą w
prawo.
Nie sposób też oprzeć się wrażeniu, że jednak dalej już iść razem nie
mogą. I nie chcą.
Jedni dlatego, że przestraszyli się tego, co osiągnęli, albo też ktoś ich
przestraszył. I odpuszczają. I ci najpewniej zawrócą.
Inni dlatego, że nadal chcą prowadzić walkę, którą rozpoczęli i w której
odnieśli duże sukcesy, ale widzą, że tymi metodami, jak dotychczas, dalej tej
waliki prowadzić się nie da. Chcą się uzbroić w taką broń, jaką mają ich
przeciwnicy i podjąć walkę na innym polu, w inny sposób. Ci pewnie skręcą w
prawo.
I są wreszcie tacy, którzy chcą kontynuować walkę w sposób dotychczasowy,
tylko jeszcze bardziej, bo trzymanie się dotychczasowych metod siłą rzeczy wymusza
ich radykalizację, ich nasilenie, by przynosić zachciały nadal efekty.
Ta ostania grupa, to dla mnie wzorcowy przykład myślenia
anarchistycznego. Nie potrzeba nam przywódców, jednocześnie każdy jest przywódcą,
nie potrzeba twarzy do reprezentowania ruchu, wystarczą anonimowi aktywiści, LIDEREM jest każdy, kto był na protestach, nie potrzeba
uczestniczyć w wyborach samorządowych, bo średnio to widzę jeśli chodzi
o możliwości samorządu, poza tym czas przedwyborczy to jednak nieciekawy moment
na tego typu sprawy itd,. itp.
Jest jednak
grupa realistów, którzy uważają, że jak chce się naprawdę spróbować dokończyć
zaczęte dzieło, a przynajmniej bardziej go zaawansować, to trzeba zupełnie
zmienić metody. To ci, którzy skręcają w prawo. I wcale nie do PiS, tylko
inaczej niż anarchiści, którym zawsze bliżej było do socjalizmu.
A te nowe
metody, to przekształcenie ruchu dość na dzisiaj anarchistycznego w
zorganizowaną siłę, posiadającego przywódcę lub wąskie grono przywódców i próba
wprowadzenia swoich przedstawicieli w krąg władzy lokalnej, czy to miejskiej,
czy powiatowej, czy nawet wojewódzkiej – a nie jest to takie niemożliwe.
Takie działanie
wymaga na początek jednego – zgody sporej części aktywistów na to, że kilku z
nich będzie bardziej znanych, może przez to trochę ważniejszych w świadomości
obywateli, że może niektórzy z nich staną się wybranymi samorządowcami, przez
to znowu bardziej znanymi, ale za to wszystko ruch okrzepnie i wraz z
przywódcami, ale także może wspierany przez tą część spontaniczną,
anarchistyczną, będzie mógł zdziałać o wiele więcej, niż zdziałałby nie
zmieniając metod.
Bo jak
słusznie zauważył jeden z dyskutantów, takiej sytuacji jaka była 25.03.2018 czyli
udziału mas, ludzi o bardzo różnych poglądach, może nie być już nigdy.
Tak,
szanowni panowie i panie – to się zdarza tylko raz. Zrobiliście wspaniała
sprawę, poruszyliście z letargu społeczeństwo, czyniąc go na chwilę obywatelskim i nie spieprzcie tego. A do
zrobienia jest tak wiele, tak bardzo wiele. Nie tylko Kronospan, o czym dobrze
wiecie, a na co łatwo zmobilizować tłumy, ale i o wiele trudniejsze sprawy.
Ale jak wam
naprawdę zależy na czystym Mielcu, to nie zaskorupiajcie się. Bo przegracie.
Tata „Pana
Wołodyjowskiego” mówił mu tak: Bóg obdarzył cię nikczemnym wzrostem. Jak się
ludzie nie będą ciebie bali, to się będą z ciebie śmiali.
Tak samo
jest i z waszym ruchem. Jesteście na rozstaju. Jak wybierzecie błędną drogę, to
skarlejecie, zmniejszy się wasze znaczenie. I za jakiś czas ludzie będą z was
śmiali, nie pamiętając, co zrobiliście.
Społeczeństwo
dzisiaj jest syte i na protest wyjdzie tylko w bardzo sprzyjających
okolicznościach: jak jest ładna pogoda i nie da się zmoknąć, a raczej opalić
twarz.
A
te
nadchodzące wybory to jest szansa na utrwalenie się w świadomości
społecznej i
pozostanie w niej na dłuższy czas. Bo może się okazać - a według mnie na
pewno się okaże - że ludzie nie będą mieli na kogo głosować. I wtedy
będziecie pod ręką jak znalazł.
Może nie na temat.Samorządność należy budować od dołu. W szkole, wspólnotach mieszkaniowy, spółdzielniach mieszkaniowych i wreszcie w samorządach gminnych i wyżej. Bo jak wyglądają wybory w tych instytucjach, gorzej niż w PRL. Aten ruch społeczny wspierać./
OdpowiedzUsuńzgadzam się w pełni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń